Blogowanie to w gruncie rzeczy bardzo fajne hobby, chyba że blogujemy o ciuchach, które najpierw musimy na sobie lub na kimś obfotografować.
Wówczas bowiem okazuje się, że to nie jest taka prosta sprawa, bo żeby w ogóle wyjść z aparatem w jakiekolwiek "miasto" musimy wstrzelić się w dobrą pogodę ;)
A pogoda jak to pogoda - potrafi być przez cały tydzień wspaniała, upalna, a w jedynym dniu w którym masz czas na zdjęcia zepsuć się tak bardzo, że obfotografujesz co najwyżej outfit himalaisty (kiedy znienacka przywali śniegiem) albo wędkarza (gdy weekend przywita Cię serią szarug).
No dobra, przesadzam - jest duża szansa, że Tobie się to nie przytrafi.
To tylko ja mam takiego pecha :>
Miałam go na pewno w ubiegły weekend, kiedy to po pięknej, słonecznej sobocie, w czasie której paradowałam po mieście w szortach i sandałkach (zażerając się lodami i próbując opalić moje blade kończyny tylne) nadeszła paskudna, zimna i wietrzna niedziela, która przywitała mnie dziesięcioma stopniami i deszczem.
Jak zapewne się domyślacie - Leszek nie miał czasu na zrobienie mi zdjęć w sobotę, a w niedzielę właśnie ;)
Jeszcze nie tak dawno kiedy sytuacja pogodowo-zdjęciowa robiła się napięta jak plandeka na żuku wpadałam w histerię i bliska byłam tarzania się po podłodze z ciężkiej rozpaczy - dziś znoszę to już ze stoickim spokojem i ze zdecydowanie większą godnością. Może dlatego, że tegoroczna wiosna nauczyła mnie pokory - zafundowała nam takie wahania temperatur, że jakiekolwiek nerwy zaczęłam uważać za dalece bezzasadne ;)
Nie było sensu się denerwować, trzeba było wybrać z szafy zestaw, jaki nosiło się w chłodniejsze dni. A wybierać było z czego, bo co jak co, ale chłodnych dni mijające miesiące dostarczyły nam mnóstwo :>
Przy okazji zdjęć przypomniałam sobie zatem o jednym z fajniejszych okryć wierzchnich, jakie eksploatowałam wiosną do granic możliwości: o kamizelce.
Kamizelka na moim grzbiecie nie zdziwi zarówno tego, kto odwiedza mojego bloga od dłuższego czasu, jak i tego, kto zna mnie "w realu".
Mam ich kilka i noszę je bardzo chętnie.
Z powodzeniem zastępują mi marynarkę w moich zestawach przeznaczonych do pracy - szczególnie ta jedna.
Tę zamszową (choć to bardzo duży skrót myślowy - jest to jakiś sztuczny zamsz, który pomimo swojej "sztuczności" nie jest wcale łatwiejszym w pielęgnacji od naturalnego... ale o tym później :>) przytargałam do domu zimą, w czasie wielkich wyprzedaży.
To właśnie mama poinformowała mnie, że nigdzie indziej jak w Top Secret widziała takie cudo właśnie.
Boho, zamszowe i z frędzlami.
No ciuch moich marzeń!
Co miałam zrobić?
Pobiegłam, przymierzyłam i kupiłam.
Spodziewałam się tego, że wiosna przyniesie mi masę okazji do paradowania w tej kamizelkce po mieście, ale rzeczywistość okazała się inna - kamizelka nijak nie nadaje się do noszenia jej pod jakąś kurtkę lub płaszcz. Jest na to za gruba.
Nie, że za ciepła - po prostu gruba, nie zmieści się. Musi być jedynym okryciem wierzchnim, na jakie się decydujemy budując swój "outfit". A wiosna, która już wkrótce przejdzie do wiosen historii nie przysparzała nam zbyt wielu okazji do obywania się bez jakiegokolwiek grubszego odzienia zewnętrznego ;)
Całe szczęście, że choć przy jej końcu nastało kilka takich dni, które winny były nastąpić w jej początkach ;)
Dzięki temu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że pieniądze wydane na kamizelkę nie były zmarnowane, bo jednak udało mi się ją trochę ponosić - pal licho, że nie w marcu (który przewidywałam), a w maju ;P
Na blogu, oprócz kamizelki, debiutuje dziś również moja kwiecista tunika.
Tego typu tunik, dłuższych koszul i sukienek nakupiłam na jesieni od cholery, bo wtedy też trafiły do niej te muszkieterki.
Spodobało mi się to, jak wyglądają z sukienką, którą również zniosłam wtedy do domu (to była ta kwiecista sukienka z jednego z poprzednich postów - właśnie ona!)
A ja, jak to ja, najbardziej lubię te rozwiązania, które uważam za sprawdzone :)
Jeśli raz coś mi się spodobało, to później z wielką chęcią dane rozwiązanie powielam - z mniejszymi lub większymi modyfikacjami.
Tunika od początku przeznaczona była do noszenia jej z wysokimi butami właśnie, ale bardzo fajnie - zaręczam - wygląda też z szortami (bez jakiegokolwiek "dołu" nie da się jej nosić ze względu na rozcięcia po bokach, które sięgają bioder) i balerinami :)
Co prawda ma jeden minus - jest zrobiona z cienkiej, strasznie gniotącej się i bardzo zwiewnej wiskozy. Ale odkąd jestem w posiadaniu steamera, to żadne wiskozy nie są mi straszne ;P
Kapelusz - H&M
Boho kamizelka ze sztucznego zamszu i z frędzlami - Top Secret
Skórzane rękawiczki z frędzlami - no name
Tunika w kwiaty - H&M
Spodnie - H&M
Worek - H&M
Muszkieterki - Ray
A na koniec - coś zabawnego, jak to u mnie ;)
Kiedy wybieraliśmy się na te zdjęcia, to nie opuszczała mnie jakaś taka pod skórą wyczuwalna pewność, że coś złego przytrafi się tej kamizelce.
Generalnie już w momencie kupowania jej wiedziałam, że trzeba będzie na nią chuchać i dmuchać, bo egzemplarz który kupiłam ufajdał mi się bodajże już w sklepie pudrem czy inną szminką i kiedy tylko podjęłam próbę sprania tego zabrudzenia zorientowałam się, że pielęgnacja tej kamizelki do najłatwiejszych należała nie będzie - tam gdzie potarłam kamizelkę szmatką została wielka, wytarta plama.
Całe szczęście, że od wewnętrznej strony.
Wychodząc w niej z domu zawsze drżałam więc z lęku o to, żeby czasem nie spadł deszcz (bo wtedy to już niemal pewne, że ktoś mnie ochlapie), żeby nikt nie ufajdał mnie jakimś w pośpiechu jedzonym kebabem, żeby nie zechciał pociągnąć mnie za jej poły jakiś wysmarowany czekoladą i z radością nawiązujący kontakty międzyludzkie bobas (wieziony w wózku przez mamę stojącą przede mną w kolejce w sklepie) i jeszcze o wiele innych sytuacji, które komu jak komu, ale mnie zdarzają się wyjątkowo często.
Ja się nie mogę ubrać ładnie, no po prostu nie mogę, bo zawsze albo ktoś mnie czymś ubrudzi, albo ubrudzę się sama (w tym też jestem mistrzynią - jeśli cokolwiek jem, to ZAWSZE muszę się ubrudzić ;P). Im ciuch trudniejszy do wyczyszczenia, tym większe prawdopodobieństwo, że tak się stanie :>
Zatem - w ubiegłą niedzielę tego, że się czymś uwalę i że kamizelkę trafi szlag byłam pewna niemal tak samo jak tego, że następnego dnia muszę iść do pracy ;P
Ale, o dziwo, wszystko szło gładko - z racji paskudnej pogody w parku nie było żadnych dzieci, Lechu zaparkował auto w takim miejscu, że wszelkie kałuże były poza zasięgiem przejeżdżających obok mnie kierowców, udało mi się też nie usiąść na żadnej zapaskudzonej przez gołębie ławce.
I już, już mieliśmy zbierać się do domu, kiedy zamarzyło mi się zdjęcie w jakiejś pozie, którą uznałam za niezbędną do tego, bym ze zdjęć mogła być w pełni zadowoloną. No to staję, pozuję, uśmiecham się z przekonaniem, że w tej oto chwili robione jest mi najlepsze zdjęcie ever.... a tu znienacka podbiega do mnie jakiś ogromny, włochaty wilczur (spuszczony nie wiedzieć dlaczego ze smyczy - park jest przecież miejscem publicznym!), staje na dwóch łapach i liże mnie po tej kamizelce.
Byłam w takim szoku, że zamiast zrobić jego właścicielowi karczemną awanturę (bo przecież nie na psa będę się denerwować, bo co pies jest winny - on chciał się tylko przywitać, nie wiem... radość okazać?), to stanęłam bezradnie na środku tej alejki ze łzami w oczach. Wróciłam do siebie po kilkunastu sekundach i wówczas - a jakże! - jęłam wykrzykiwać do właściciela psa całe wiązanki słów bardzo, naprawdę bardzo nieparlamentarnych, ale ten albo miał w uszach słuchawki albo uznał, że najlepsze co może w tej sytuacji zrobić, to oddalić się z miejsca w milczeniu. Nikt normalny nie wdaje się wszak w dysputy ze wściekłą blogerką w zniszczonym przez niego outficie ;P
Całe szczęście, że Lechu zachował trzeźwość umysłu - pospiesznie spakował mnie do auta i obiecał, że on tak tę kamizelkę wyczyści, że po psiej ślinie nie zostanie nawet ślad. No i nie wiem, jak mu się to udało, ale nie został ;P
Z całej tej historii wyciągnęłam dwie nauki:
a) muszę zadbać o swoją kondycję - tak aby w razie kolejnych zdjęć w parku umieć odpowiednio szybko zwiewać przed psami ;P
b) moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi ;P
ODWIEDŹCIE MNIE NA:
Miłej niedzieli, Mar tradycyjnie pozdrawia ;)
P.S. Mam nadzieję, że to będzie już ostatni w tym roku "chłodny" outfit.
Jak w tytule - liczę na to, że sezon chłodów mamy już definitywnie za sobą!
Ja też nie lubię tego, że chciałabym pójść na zdj, a tu pogoda beznadziejna ;D A stylizacja naprawdę fajna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam c; /~Kinga
Unpredictabble
Oryginalnie :)
OdpowiedzUsuńTa tunika jest przepiękna! :)
OdpowiedzUsuńDlatego ją kupiłam ^^
UsuńZ pogodą było swego czasu kiepsko i aprawdę ciężko było zrobić zdjęcia w niedeszczowy dzień :p ale myślę,że teraz to już będzie z górki :D Bardzo mi się podoba ta Twoja kamizelka - chorowałam w tamtym roku na podobną! :)
OdpowiedzUsuńJa na taką kamizelkę chorowałam naprawdę długo, tym bardziej cieszę się, że wreszcie ją dorwałam :D
UsuńHaha... ja też coś nie mogę utrafić z pogodą przy robieniu zdjęć. No i masz, gdy taki ładny weekend nastał Misiek mój musiał w delegację jechać :/
OdpowiedzUsuńKamizela jest świetna, dobrze, że Lechu ją odratował :)!!!
My dzisiaj odpoczywamy, wczoraj zdjęcia machnęła mi Paula, bo byłam w Częstochowie ;P
UsuńDzięki temu dzisiaj uniknęliśmy z Lechem jednej choć kłótni, bo o zdjęcia to kłócimy się zawsze przy ich robieniu ;P
Wiem o czym piszesz :) oj wiem :) stylizacja wlasnie taka jak teraz jest najbardziej na czasie czyli boho /festiwalowa .Piekna koszula /tunika i piekna kamizelka no i kapelusz,ktory dotrzymuje im kroku :)calos kapitalna :) pozdrawiam Renata
OdpowiedzUsuńPS: Lechowi przekaz ....well done :)
W sumie dobrze wykombinowałam sobie z tym boho, ono będzie zawsze modne, w każde lato :D Czasem tylko mniej, a czasem bardziej :)
UsuńNo, Lechu mistrz ^^
Mar tunika jest cudowna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, spodobała mi się od pierwszego zobaczenia :)
Usuńa ja zachwycam się wzorem tej koszuli! jest świetny!
OdpowiedzUsuńTen wzór powtarzał się jeszcze na sukience, pamiętam, bluzce i jakiejś spódnicy.
UsuńMnie najbardziej spodobała się tunika ;)
Cieszę się, że nie tylko mnie się podoba ;)
Tunika jest niezwykle urocza i wyglądasz w niej bajecznie!
OdpowiedzUsuńGenialna jest ta tunika Mar, zazdroszczę! Ja to już nie potrafię nic fajnego w H&M znaleźć. A pprzed psem to raczej ciężko uciec, zwłaszcza postury wilczura więc i trening nic nie da :)
OdpowiedzUsuńMówiłam Ci - zarejestruj się w Clubie i śledź dział "wyprzedaż"!
UsuńJa tam przez cały rok znajduję wiele ciekawych rzeczy!
ja mam dokładnie tak samo z pracą! Cały tydzień upały, a kiedy wreszcie dostaję wolne i chcę iść na plażę, to zgadnij co :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Top Secret, to też mam tylko jedną jedyną kurtkę stamtąd, ale kupiłam ją 8 lat temu i nadal jest w idealnym stanie. Nie wiem jak z jakością teraz :)
Bardzo mi się podoba Twoja tunika - cudowne kolory i wzór! <3
Porządne są te ubrania, tylko wzornictwo jest moim zdaniem średnie.
UsuńOni tak nie do końca umieją się zdecydować, czy celują w odbiorcę dojrzałego, czy młodzieżowego.
To co ma być fikuśne i młodzieżowe i tak jest takie jakieś... toporne.
Ale fajna koszula!! Piękny wzór! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miałam podobnie, jak sie umówie na zdjęcia to zimno!;( i mam takie z "cieplejszą stylówka" i nie wiem czy wrzucać jak za oknem upał? ;) kamizelka czadowa, z tuniką wygląda ekstra! :)
OdpowiedzUsuńWrzucaj! Nie chomikuj do jesieni, bo Ci się podobać foty przestaną ;P
Usuń♥
OdpowiedzUsuńJednym słowem BOSKOOOOOO......
OdpowiedzUsuńTunika szczerze mnie zachwyciła. Jej print przyciąga uwagę i sama chciałabym mieć taką w swojej szafie :)
OdpowiedzUsuńJak mi się znudzi, to mogę oddać :D
UsuńZ tego zestawu najbardziej podoba mi się tunika, jest cudna, ma wielki potencjał, fajne foty, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamizelka z tą tuniką i kozakami wygląda świetnie, bardzo mi się ten zestaw podoba:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o historię z psem, to ja przy naszej Mishce nie mogę założyć niczego co jest z zamszu lub ekozamszu, bo od razu zaczyna to lizać:/ ostatnio wychodziłam z domu biegiem, bo miałam na sobie zamszową spódnicę, a Misha już się na nią czaiła;)
Żartujesz? Może to dlatego ten pies zwariował :D
UsuńWidzisz, bo jak pech to pech. My ostatnio nie mogliśmy robić zdjęć, bo dzieci chore i nie ma komu podrzucić, a chore targać szkoda. Potem mąż tydzień anginy, a teraz ja.
OdpowiedzUsuńZestaw jest świetny, a kamizelka wygląda perfekcyjnie. Fajne kolory i jak zawsze wspaniałe zdjęcia. Też mam nadzieję, że już będzie ciepło.
Pozdrawiam :)
fenomenalny outfit! uwielbiam twój styl <3 ten kapelusz jest świetny
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam <3
Tak, boho zawsze się sprawdzi :) A u Ciebie sprawdza się wyjątkowo :) Świetna ta smakowuita kamizela i super tunika, wzory ma równie psychodeliczne jak sukienka Reni Jaz :)) Buziaki :))
OdpowiedzUsuńA wiesz, że coś w tym jest :D?
UsuńTeraz sobie przypomniałam tę sukienkę Renaty :D
Wyglądasz świetnie i jak fajnie piszesz! czytałam z przyjemnością!
OdpowiedzUsuńA dziękuję, dziękuję - pisanie wychodzi mi lepiej od strojenia ;P
UsuńPrzejrzałam chyba z 10 postów na Twoim blogu. Świetny blog! Taki natłok informacji i namalowanych przez zdjęcia historii, że nie wiem pod którym postem odpisać. Stwierdziłam, że tylko Cię pozdrowię i podziękuję 😉
OdpowiedzUsuńJakbyś miała czas to zapraszam również do mnie:
Tu kliknij :)
Stylizacja jak zwykle w super klimacie! <3 Świetnie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńMERI WILD BLOG
Właśnie tak patrze za okno i się zastanawiam jakim sposobem ty w tych kozakach i rękawiczkach jak tu tak ciepło:) NO ale masz racje pogoda nas potrafi zaskoczyć i ja wiele razy wstawiłam post z ciuchami nie adekwatnymi do aktualnie panującej aury :) zestaw świetny kochana ale to wiesz :)
OdpowiedzUsuńBUZIAKI:*
WWW.KARYN.PL
FACEBOOK
INSTAGRAM
Spokojnie, już prawie dwa tygodnie minęły od tamtych zdjęć, teraz to nawet u mnie jest skwar ;P
UsuńCudowna stylizacja! Uwielbiam zamszowe ciuszki. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie kapelusz stał się Twoim znakiem rozpoznawczym. Jak zawsze modnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marcelina
www.simplylife.pl
Hehe, to już w sumie sporo czasu temu chyba ;)
UsuńOjej, widzę, że naprawdę zrobiło się zimno u Ciebie w ubiegły weekend! Miejmy nadzieję, że grubsze ubrania wrócą dopiero na jesień, a przez wiosnę i lato pozostaną w szafach :)
OdpowiedzUsuńPiękna tunika - ładna kolorystycznie, pod względem wzorów i długości. Kamizelką też się zachwycam! :)
No teraz to już prawie dwa tygodnie od tamtych zdjęć będą ;P
UsuńDziękuję :)
Myślę, że blogowanie to jest przyjemna sprawa, ale nie łatwa. Wiele osób "odpada" ze społeczności blogerek po roku, gdy widzi, że tak na prawde stoi w miejscu. Do rozwijania bloga, jest potrzebny czas, pomysł i powiedzmy sobie szczerze... pieniądze, trzeba mieć je by kupić kolejne produkty, które beędzieny recenzować, czy odpowiedni aparat, do zrobienia fajnych zdjęć. Oczywiście składa się na to jeszcze pare innych czynników, jak np. cierpliwość.
OdpowiedzUsuńŚwietna ta kamizelka, ale znając moje szczęście, też wychodząc w niej z domu, nie wróciłabym w tym samym stanie.
Koszulo tunika super! Ja mam tylko taką jedną, w kratę. Bez rozcięć, więc mogę ją nawet zakładać samą. :)
Ale i tak wydaje mi się, że dziewczyny dzisiaj zaczynające mają więcej determinacji niż te, które zaczynały w naszych czasach ;P
UsuńJaki tam jest czasem marketing! Jaka ostra walka o wejścia na bloga, o lajki, o wszystko ;P My byłyśmy bardziej nieśmiałe ;P
piękne zdjęcia i piękna stylizacja!! Uwielbiam styl boho!! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńNo bo tak to jest że los bywa przekorny. Jak tylko kupię coś nowego, i myślę 'jakie fajne, trzeba to sobie szanować żeby na długo starczyło', to albo plama z soku z porzeczek, albo kawa na białe spodnie kap, kap, albo bluzka po praniu 'trach' ;).
OdpowiedzUsuńp.s. Nie wiem sama kiedy tu wrócę, ale nic już nie planuję, pewnie któregoś dnia zasiądę i coś napiszę.
Całość wyszła genialnie, ta koszula z kamizelką - miooodzio :)
Ale to szkoda, że przez tak wiele czasu nie ma Cię z nami :(
UsuńRozważ planowanie ;)
Podoba mi się motyw frędzli połączony z kapeluszem:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A:)
Pięknie:),ale teraz to bym się chyba usmażyła w takim zestawie- u mnie 35 stopni;))
OdpowiedzUsuńNo tak jak napisałam w poście - to są zdjęcia sprzed dwóch tygodni :)
UsuńNiestety nie mam czasu aktualizować bloga częściej, niż raz w tygodniu, a że u nas pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie, no to jest co jest :)
great boho look Mar!!
OdpowiedzUsuńhttp://sepatuholig.blogspot.com
IG @grace_njio
Thank you so much :)!
UsuńJak ślicznie :o Koszula w połączeniu z kamizelką skradły mi serce.
OdpowiedzUsuńA to ci historia z lizaniem kamizelki haha. A tak serio to bardzo mi się podoba. Tunika ma piękne kolory a kamizelką boska.
OdpowiedzUsuńKamizelka jest świetna, ale to tunika skradła moja serducho, już na FB ją podziwiałam :D
OdpowiedzUsuńkolory meeeeega, takie wlasnie moje- więc sama dumnie bym ją nosiła :D
My- blogerko/szafiarki, także pogodynkami musimy czasem być, wypatrując z aparatem ladnej pogody, by szybko polecieć cyknąć kilka zdjęć :P hehehe
super stylizacja kapelusz cudowny <3
OdpowiedzUsuńWhat a beautiful look, I loved it.
OdpowiedzUsuńI just follow the blog, follow back?
Kisses
http://virginiaferreira91.blogspot.pt/
Mi bardzo spodobała się ta koszula i kapelusz :) Uważam, że bardzo do Ciebie ten outfit pasuje :)
OdpowiedzUsuńTunika i kamizela super ale dobrze, że już zrobiło się ciepło...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńŚwietnie!
OdpowiedzUsuń