Starzeję się chyba.
O coraz większej ilości rzeczy i spraw zapominam.
O zdjęciach, które zrobiliśmy w czasie sierpniowego wypadu do Warszawy również zapomniałam.
Na śmierć.
Znalazłam je na dysku w weekend - ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu.
Również w tym wczesnym dzieciństwie nie miałam okazji go zwiedzić.
Ale koniec dygresji - zatem: na żadne zwiedzanie się nie nastawialiśmy.
Myślałam, że jedyne co zwiedzimy, to jakieś warszawskie knajpy ;)
Ale okazało się, że nasi gospodarze bardzo chętnie oprowadzą nas po Warszawie - chociaż po jej części.
No to daliśmy się oprowadzić ;)
Ja bardzo chciałam wjechać na taras widokowy Pałacu Kultury - chociaż (jak wiecie) mam lęk wysokości, to uwielbiam (do szaleństwa!) wszelkie wieże widokowe, tarasy i inne obiekty, z których mogę podziwiać panoramy miast i okolic.
Wzrusza mnie otwarta przestrzeń - może jestem nienormalna, ale tak już mam ;)
To, co zobaczyłam z tarasu widokowego PKiN przeszło moje najśmielsze oczekiwania - Warszawa jest fantastyczna!
Miałam ochotę wrzucić te zdjęcia na wszelkie prawicowe fanpejdże zajmujące się utyskiwaniem na to, w jak wielkiej rzekomo ruinie znajduje się nasz kraj.
To ogromne, pnące się w górę miasto.
Rozległe i piękne.
A co najważniejsze - będące w takim stanie pomimo tego, że 71 lat wcześniej niemal cała jego lewobrzeżna część została zrównana z ziemią.
Tak się złożyło, że przyszło nam zwiedzać Warszawę pierwszego sierpnia - w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Media już kilka dni przed rocznicą publikują masę archiwalnych zdjęć z czasów Powstania i różnego rodzaju filmów dokumentalnych na temat tamtych wydarzeń.
Miałam więc świeżo w pamięci te wszystkie straszne zdjęcia.
Wrażenie, jakie zrobił na mnie widok dzisiejszej Warszawy po zestawieniu go z kadrami z Powstania... jest trudne do opisania.
Podziw - to chyba najlepsze słowo na określenie tego, co wtedy czułam.
Podziw dla jej mieszkańców i ich ciężkiej pracy, którą przez te wszystkie lata włożyli w odbudowę stolicy.
Tego podziwu byłam pełna dla nich również wtedy, kiedy zjechaliśmy w dół, przeparkowaliśmy auto nieco dalej i udaliśmy się na Stare Miasto.
W mieście trwały przygotowania do rozpoczęcia oficjalnych uroczystości z okazji tej ważnej dla Warszawy rocznicy.
Wszystkie auta z warszawskimi rejestracjami miały naklejki z symbolami Polski Walczącej i biało-czerwone flagi.
We flagi przystrojono także miejskie autobusy.
I budynki - nie tylko te użyteczności publicznej, nie tylko obiekty będące siedzibami ważnych instytucji i gmachami rządowymi.
Także sklepy i domy mieszkalne.
Ludzie spacerowali razem z dziećmi po uliczkach Starego Miasta i przypinali zdjęcia swoich bliskich (tych, którzy walczyli w Powstaniu) na symbolicznej, wzniesionej przez jednego z lokalnych artystów barykadzie.
Dla upamiętnienia ich bohaterstwa.
Wszyscy wyglądali na dumnych.
I choć Powstanie Warszawskie jest w gruncie rzeczy smutną kartą polskiej historii i wzbudza po dziś dzień niemałe w narodzie emocje (bo - jak wiadomo - każdy Polak zna się na medycynie, ekonomii i historii/polityce :>), to nikt się z nikim nie kłócił, nikt szat nie rozdzierał, nikt nie protestował (że festyn się na grobach niemal urządza) - ci wszyscy mijani przeze mnie ludzie wyglądali, jakby doskonale rozumieli to, co w mojej opinii jest najważniejsze przy świętowaniu takich rocznic: że gdyby nie tamten zryw, to nie wiadomo, czy byłoby nam dane cieszyć się dziś życiem tak, jak cieszyć się możemy.
Prości, zwykli ludzie (do których i ja samą siebie zaliczam) nie muszą bawić się w historyków i snuć rozważań na temat tego, czy warto było walczyć, czy nie.
Bardziej mądre i tęgie głowy je snuły i snują - im to zostawmy.
My jesteśmy winni powstańcom przede wszystkim pamięć.
Warszawa pamięta.
Popłakałam się, kiedy o godzinie siedemnastej na gwarnych ulicach warszawskiego Starego Miasta zapadła głucha cisza, wszyscy ludzie spacerujący nimi stanęli w miejscu, mężczyźni zdjęli z głów czapki (kobiety zaś kapelusze), a kelnerki spieszące zebrać zamówienie od siedzących przy stolikach klientów dały znak, że spokojnie - za chwilę, teraz coś innego jest ważne.
Tę ciszę będę pamiętać do końca życia.
I syreny, które zaczęły wyć po upływie minuty.
A w chwilę po tej minucie ciszy wpadła na mnie Rasz :)
Siedzieliśmy sobie z Jolą i Lechem w jednej z tamtejszych staromiejskich kafejek i nagle patrzę, patrzę... a tu prosto na nas idzie sobie Magda z mężem :)
Wybaczcie, że nie prosiłam Lecha o żadne pamiątkowe zdjęcie, ale tak zaaferowana byłam, że nawet o tym nie pomyślałam ;P
W dodatku Magda i Miłosz spieszyli się do swoich spraw i obowiązków - nie chciałam zawracać im głowy ;)
Madziu - jeszcze raz gorąco pozdrawiam :) :*
Ty wiesz już to wszystko, co ja sądzę o Warszawie i jej mieszkańcach, bo to samo, co piszę dziś wtedy opowiedziałam Tobie ;)
Po ciachu i kawie spożytych na Starówce moja kochana Jola zaprowadziła nas nad Wisłę - piękne są te wszystkie prowadzące do niej zaułki!
I ten widok na rzekę!
I jaka ładna Maria Skłodowska - Curie tam stoi, o, taka:
Oj, ile wspaniałych zdjęć można by było tam porobić!
My nie nastawialiśmy się na żadne typowo blogowe foty - tych kilka, które możecie tu oglądać powstało przypadkiem.
Bo jak już zwiedzanie dokumentujemy, to weź - stań tu, Martynko.
Zrobimy i Tobie.
Miały być cykane wyłącznie na pamiątkę, ale że kilka z nich dość mi się podoba, to niech już będzie - wrzucę je i dla Was ;)
Tak prosto i wygodnie odziewam się zawsze, jeśli jestem na urlopie, chodzę po mieście i najważniejsza jest dla mnie wygoda.
Ale, jak widzicie - jest po "mojemu".
Jest czerń i jest kapelusz ;) Z nimi trudno mi się rozstać nawet na wakacjach ;P
A, właśnie - tymi zdjęciami żegnam się z moimi zamszowymi loafersami.
Uplamiły się ostatnio od czegoś tak paskudnie, że nawet szewc ich nie doczyścił.
Dobrze, że choć zdjęcia mi po nich zostały :>
Szkoda mi ich, bo większą część lata w nich przechodziłam.
Może na wiosnę uda mi się gdzieś upolować podobny do nich model...
Melonik - H&M
Aviatorki - C&A
Tunika - H&M
Rurki - H&M
Bransoleta - Butik Nashe (Zgierz, ul. Parzęczewska)
Loafersy - Deichmann
Listonoszka - H&M
Parę godzin to zdecydowanie za mało, żeby zwiedzić tak duże miasto.
Jestem tego świadoma.
Obiecałam Joli, że i ją i Warszawę odwiedzę ponownie tak szybko, jak tylko się da.
Żebyśmy mogły dłużej poplotkować i więcej pozwiedzać.
Jak wspominałam w poprzednim poście - czas rozłazi mi się we wszystkie strony.
I ciągle mam problemy z odpowiednim zagospodarowaniem go.
Może jesienią uda mi się jakoś nad ogarnianiem tego popracować - i może wybierzemy się do Warszawy na dłużej.
Liczę na to - bo wiele jeszcze przede mną pięknych, warszawskich miejsc do odkrycia!
A Wy lubicie Warszawę?
Jeśli jesteście z niej albo znacie ją lepiej ode mnie, to poradźcie mi kiedyś, co ciekawego mogę tam zwiedzić - albo może gdzie mam się, będąc tam, wybrać na foty ;P
I gdzie jakieś fajne lumpeksy znajdę, o!
Co blogerka, to blogerka - ona najlepiej potrzeby drugiej blogerki zrozumie ;P
Pozdrawiam Was,
Wasza Mar!
P.S. Duuuużo w tej stolicy wróbli!
Bardzo dużo!
Pamiętam taką ogólnopolską, odbywającą się kilka lat temu akcję liczenia wróbelków - bo wtedy podobno zagrożone były.
Te warszawskie wydają się być całkiem sporą populacją ;)
Chociaż - jak widać na załączonych zdjęciach - gołębie nie ułatwiają im życia ;)
W gruncie rzeczy Warszawy nie znam . Bywałam na konferencjach , egzaminach , przejazdem ... Nigdy nie turystycznie . A przecież tyyyylle ju stolic widziałam . Ale jak mojemu mężowi proponuje tydzień urlopu w Warszawie to puka sie w głowę ;)
OdpowiedzUsuńPokaże mu twojego posta ;)
Pokaż!
UsuńJeśli dzięki niemu uda Ci się przekonać Ślubnego do wyjazdu do Warszawy, to to będzie mój mały blogowy sukces!
Okaże się, że to nie tylko takie bezproduktywne pisanie jest ;P
Świetna stylizacja :) A jeśli chodzi o Warszawę to mam mieszane uczucia. Wiele ludzi się nią zachwyca, jedzie tam i wraca zachwycony, oraz pod wrażeniem jej uroku. Ja jednak byłam tam i nie przemówiła do mnie aż tak bardzo. Jednak wolę mniejsze miasta, niż takie, w których jest tłoczno, a żeby dostać się z drugiego końca na drugie potrzeba więcej czasu :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, tłok dużego miasta męczy - ale życie w nim ma też sporo plusów: przynajmniej na ten drugi koniec jedziesz jednym autobusem lub tramwajem ;P
UsuńA jeśli musisz dostać się na ten skraj z małego miasteczka leżącego pod tym dużym miastem (na przykład jadąc do pracy lub do lekarza), to już jest mniej fajnie ;)
Ja urodziłam się i wychowałam właśnie w takim małym miasteczku przylegającym do dużego i właśnie tę małą problemowość większych ośrodków miejskich cenię sobie najbardziej.
No wiesz - że jak Ci się autobus zepsuje, to na drugi nie czekasz godzinę, tylko wsiadasz w jakiś inny i zawsze jakoś dojedziesz ;)
świetna stylizacja , cudowne zdjecia
OdpowiedzUsuńhttp://krze20.blogspot.com/
Też mam lęk wysokości i też uwielbiam oglądać miasta z góry.
OdpowiedzUsuńWarszawy jakoś wybitnie nie znam, ale bardzo lubię. Trzeba przyznać że ma imponujący skyline, a Stare Miasto jest piękne:)
Fajnie wyglądałaś, tunika świetna:)
O, o!
UsuńSkyline!
Tego słowa mi brakło, jak posta pisałam!
Wiesz, nie zabraliśmy szerokokątnego obiektywu, ten to tak średnio do panoram, więc i zdjęć za dużo Lechu nie robił - ale gdybyśmy ich więcej zrobili, to w pełni bym Wam ten "skyline" pokazać mogła.
Bo - moim zdaniem - jest się czym zachwycać!
Tunika stara już jak świat, ale ciągle daje radę ;) Lubię ją bardzo!
Trzy razy byłam w stolicy, w tym dwa zimą, dobre parę lat temu. Głównie byłam tam w celu pojeżdżenia na lodowisku z taflą z prawdziwego zdarzenia, ale trochę też zwiedzałam. Park łazienkowski bardzo mi się podobał. Warto odwiedzić też Zamek Królewski, albo pójść do Teatru Narodowego. Piękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńZamek obowiązkowo zobaczyć muszę ;P
UsuńI spacer po Łazienkach też już mi Jola obiecała!
Chcę jeszcze iść do tej drugiej Syrenki, która nad Wisłą stoi :)!
Ja w Warszawie byłam tylko na wycieczkach szkolnych, może ze dwa razy. Mam tam kuzynkę, która przeprowadziła się do Warszawy z Łodzi, ale zawsze kiedy u niej jestem to tak siedzimy i gadamy. Ale mam w planach jechać do niej na dłużej, aby zobaczyć tą naszą stolicę ;) Bardzo fajny lekki tekst. ;) W czerni Ci do twarzy, bardzo. Mimo, że według mnie to nieco smutny kolor, Ty wyglądasz w nim bardzo dobrze. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBo taka człowieka natura, że łazić mu się nie chce ;P
UsuńWarto zobaczyć choćby te najpopularniejsze i najsławniejsze miejsca - żeby przekonać się, jak wyglądają naprawdę ;P
Ja na przykład Syrenkę na Starym Mieście zawsze miałam za większą ;P
A ona taka mała jakaś jest ;P
Dzięki wielkie!
Czerń wcale nie jest smutna - czerń po prostu niektórzy smutno noszą, o ;P
Nigdy nie byłam w naszej stolicy :O pieknie tam jest!
OdpowiedzUsuńbuziaki, Monia
cudowna fotorelacja - co do samej Wawy to wyjazd na weekend jak najbardziej, mieszkać na stałe to bym raczej tam nie chciała.
OdpowiedzUsuńJa chyba też nie umiałabym się tam odnaleźć, ale nie mówię nie - wszak o mieszkaniu w Krakowie też kiedyś nie myślałam, a potem tak mi się życie potoczyło, że już się tam prawie na stałe wprowadzać miałam ;)
UsuńA przed tamtym czasem bywałam tam nawet co tydzień :)
Warszawa jest piękna i już od dłuższego czasu na poważnie myślę nad wyprowadzką tam :)
OdpowiedzUsuńJa do Warszawy wyprowadzam się dokładnie za rok, także kocham to miasto ;]
OdpowiedzUsuńTo życzę Ci tego, żeby ta chęć przeprowadzki do niej Ci nie minęła :)
UsuńNa pewno mieszka się tam wygodnie :)
Duże miasto to zawsze spora wygoda funkcjonowania ;)
A też byłam w sierpniu w Warszawie, tylko że u siostry :) Oprowadziła nas po fajnych miejscach, zaprosiła na burgery i do zoo :) Ale zdjęć nie mam :(
OdpowiedzUsuńPiękny widok na Warszawę. Polecam bloga Rash ona dokładnie opisuje Ulicę po ulicy:-)
OdpowiedzUsuńZnam, znam bloga Rasz - nawet w treści posta odwołuję się do niej (linkując do bloga), bo spotkałam ją przypadkiem na mieście ;)
UsuńWarszawa zawsze była dla mnie raczej przejazdem, a ile razy wybierałam sie na przysłowiowe zwiedzanie to ciągle coś wypadało. Dokładnie tak jak tego lata. Ja mam chyba pecha albo nie mam tam jechać (jeszcze). Podoba mi się jak Rasz opisuje to miasto, jak pięknie wplata watki historyczne w swoim blogu, zrobiło to na mnie spore wrażenie, chocby dlatego, że rzadko kto docenia "swoje" miasto. I hołd, ten skromny, bez patosu i kłótni o to kto ma rację, ta minuta zadumy dla mnie też jest to ważne, wzrusza za każdym razem.
OdpowiedzUsuńCiekawe zdjęcia i charakterystyczna Ty :)
Pozdrawiam
No, no - ona i Modne Frele to chyba jedyne blogerki, którym tak się chce przy okazji pokazywania ciuchów gadać o ich małej ojczyźnie ;) lubię to i doceniam!
UsuńDzięki wielkie! Pozdrawiam także!
Też uwielbiam rożnego rodzaju punkty widokowe, ale nie mam lęku wysokości ;) Mnie również wzruszają te widoki - zapierają dech w piersiach i człowiek czuje się taki.. wolny. Nie wyobrażam sobie co musiałaś czuć podczas minuty ciszy - ja chyba zareagowałabym podobnie.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie odwiedzić Wawkę, bo nie byłam już szmat czasu. Tyle co na wycieczkach szkolnych, które już dawno za mną.
Przed wyjazdem na emigracje bylaw Warszawianka... z wyboru! Z urodzenia Szczecinianka, ale pokochalam stolice jak swoje miejsc ena zeimi...tesknie za nia tak samo jak za rodzinnym Szczecinem:( Piekne fotki, a Ty na nich bardzo marowa;) Czyli wszystko pieknie! Pozdrawiam. ANka
OdpowiedzUsuńMyślę, że po tym poście ilość turystów zmierzających do Warszawy gwałtownie wzrośnie :) Powinnaś upomnieć się o jakąś prowizję za rozreklamowanie miasta :D
OdpowiedzUsuńBYłam dwa razy, jestem zachwycona, podoba mi się o wiele bardziej niż nadęty, napuszony Kraków. Piękny tekst dzisiaj napisalaś Mar, ten o powstaniu. Mnie zawsze to chwyta za serce.
OdpowiedzUsuńCo do Krakowa i Warszawy, to ostatnio Jakiś Znany Gość napisał na Wyborczej.pl tekst, w którym tłumaczył najważniejszą jego zdaniem różnicę między Krakowem i Warszawą - Kraków jest dużo mniej "poważny" w tej całej swojej napuszoności. W tym sensie, że to jest miasto otoczone ciągłym, niegasnącym klimatem zabawy i imprezy. I wszystkiego, co się z imprezą kojarzy - aRtYsTyCzNoŚcI/aRtYzMu, wrażenia takiej bohemicznej pompatyczności i (dosłownie) pawimi piórami. W takim klimacie trudno się mieszka. Ja się z nim zgadzam.
UsuńKraków wydaje się być miastem dobrym do mieszkania w nim na trochę - na czas studiów, dorywczej pracy, jakiegoś chwilę dłuższą lub krótszą trwającego związku. Na dłuższą metę nie idzie tam wytrwać, właśnie przez tę atmosferę. I to, że centrum nie ma żadnych wydzielonych sfer - że o, tu się uczymy, tu pracujemy, tu bawimy, a tu handlujemy obwarzankami. Jak tam człowiek wpada, to ten jarmarczny klimat atakuje go zewsząd.
I turyści, turyści tam bardzo rzucają się w oczy, bardzo chaos wprowadzają.
W Warszawie nie miałam tego odczucia - a w Krakowie tak. Od pierwszych w nim chwil.
Jeszcze tych na kilka lat przed moim dłuższym tam bytowaniem przeżytych :)
Ja uwielbiam Warszawe!
OdpowiedzUsuńI dobrze, że Ci się przypomniało! Ja nie lubię Warszawy... Wolę Kraków. Mniej podoba mi się architektura, uczynność ludzi...
OdpowiedzUsuńmarysia-k
Powiem Ci Mar, że masz w sobie wrażliwca (ja też tak mam), i niestety to chyba w dzisiejszym świecie nie pomaga. Ty się popłakałaś, ja się mam ochotę popłakać jak to czytam :P. I tak sobie idziemy tego 1 sierpnia i te syrena wyje, ja staje w pełnym słońcu, na placu budowy DTS-ki i stoję, i myślę, dwóch starszych panów idzie obok spokojnie, dyskutuj o słuszności zrywu, fotograf woła "no starczy już, no chodź", no jak starczy, przecież Oni wtedy umierali.. eh. Do stolicy to jeździłam kilka razy pod koniec studiów na macie - lata 2004/05, głównie na wydarzenia "slam poetry", i zawsze przyjeżdżałam z kumpelą rano, łaziłyśmy po Starym Mieście, Łazienkach, chciałyśmy na wała wjechać na taras widokowy Pałacu Kultury (miałyśmy kasę tylko na pociąg i na bułę z mc' d) - "Aga, ale to nie nie jest winda turystyczna, tylko jakaś biznesowa, tam jest "Boy windowy", "To nic, dojedziemy najwyżej jak się da,a resztę se podjedziemy", i udało nam się przemknąć bez "boya", ale u góry nas zawrócili... Tak więc nie dotarłam na taras :P. Jeden ze slamów odbywał się w Fabryce Trzciny, no wiadomo Szmulowiznę z buta przeszłyśmy ("Widzisz to na szyldach piszą, pokoje na godziny??Gdzie my k**wa jesteśmy :O"). Ogólnie zgadzam się - Warszawa da się lubić, i miałam tam swojego czasu super znajomych - Warszawiaków z dziada pradziada i zawsze nabijaliśmy się z mitów niechęci warszawsko-śląskiej :). Melon wraca do łask ;P.
OdpowiedzUsuńniechęć warszawsko-śląska?
Usuńja myślałam, że nikt tak Warszawy i jej mieszkańców niechęcią nie darzy, jak mieszkańcy Łodzi i okolic - wiecznie z pretensjami, że Warszawa to, Warszawa tamto, a my nic ;)
Ty studiowałaś matematykę?
O żesz...
P.S. Jestem wrażliwa, fakt, ale myślę... że takie wzruszenie się i szacunek dla ludzi, którzy oddawali kiedyś tam życie w słusznej (z ich lub ogólnego wówczas punktu widzenia) sprawie, to jest raczej kwestia pewnej kultury, obycia, niż wrażliwości.
Mieszkańcy Śląska też tak mają (chociaż z Sosonowcem mają jeszcze większy problem :P), eh te zaszłości z przeszłości :)
UsuńMoim zdaniem Śląsk jest tak bardzo samowystarczalny (bo i miejsc pracy i punktów rozrywki u Was nie brakuje - dawniej to chyba do Was, do Spodka, ludzie z Warszawy na koncerty wszelakie jeździli, nie? teraz chyba zresztą również, bo wszystkie większe imprezy muzyczne choćby to chyba i nadal się organizuje albo tam albo w Chorzowie - a zaraz potem to u nas, w Atlas Arenie ;P), że co tam komuś od Was może Warszawa wadzić ;P
UsuńBywałam przez kilka lat ma Śląsku i ogólnie mieszkańcy Śląska zawsze sprawiali na mnie wrażenie ludzi bardzo dumnych, zadowolonych z siebie i niezazdroszczących innym niczego ;P
To raczej im właśnie powinno się czegoś zazdrościć - tak zawsze myślałam ;P
A Sosnowiec to wiesz - Łódź się śmieje ze Zgierza, Zgierz z Ozorkowa...
Każde duże miasto ma swój Sosnowiec ;P
Piękny post Mar. Wzruszający, bo ja z tych mocno wzruszających się stety/niestety? Ja w tym roku miałam okazję zaobserwować jak Lublinianie zachowują się o godzinie 17:00 dnia 1 sierpnia, bo byłam ze znajomymi w parku w tym czasie. Kiedy zawyły syreny, ucichły rozmowy, ludzie stanęli w miejscu, nawet dzieci widziały, że ten moment jest ważny...zdecydowanie jesteśmy winni Powstańcom pamięć...obawiam się, że dziś niewielu byłoby gotowych do takiego zrywu
OdpowiedzUsuńŚwietnie ujęte zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJak byłam młodsza to częściej jeździłam do Warszawy, potem jakoś nie było mi po drodze. Minęło ładnych parę lat i kiedy wróciłam tam w tamtym roku - stwierdziłam, że ma w sobie pewien czar. Choć nie wszędzie :D ale stare miasto urzekające! Chętnie tam jeszcze przyjadę :)
OdpowiedzUsuńJeśli mam być szczera, to mnie się to ichnie Stare Miasto bardziej nawet podoba od krakowskiego ;)
UsuńAle być może z Krakowem już mi się włączył mechanizm spowszednienia i dlatego przestała mnie ich starówka urzekać ;P
te zdjęcia z wróbelkami mistrzostwo !
OdpowiedzUsuńNoooo! Wreszcie ktoś zwrócił uwagę na wróbelki ;)!
UsuńJa w Warszawie byłam parę razy, ale nigdy nie tak, żeby sobie spokojnie pochodzić, pozwiedzać, posiedzieć i popaść w małą zadumę.. ;P Muszę to kiedyś nadrobić :) Przepiękne zdjęcia! Ja też na ptaszki zwróciłam uwagę! W ogóle zachwycam się 'miękkością' fotek :) Mi czasem takie wyjdą czasem nie.. :/
OdpowiedzUsuńA spotkania z Rasz to tak zazdroszczę! :) Mogłabym na Was obie wpaść tutaj, w Finlandii :) Może masz ochotę na skandynawską herbatkę? :) hehe buźka
PS. Aaaaaaaaaaa wyglądasz fantastycznie!:)
Wygodny, a zarazem cudny look ;) Ja jakoś do Warszawy się przekonać nie mogę. Tłok taki, wszędzie kupa ludzi.. Może byłam w złym okresie:P
OdpowiedzUsuńWarszawa , niegdyś miałam tam Ciotkę i przesiedziałam u niej całe wakacje , oj jak kochałam to miasto , do niedawna zarzekałam że właśnie tam chciałabym mieszkać, ale zeszłej jesieni przyjaciółka okazała mi inną stronę Warszawy i mnie się jakoś odwidziało , uwierzyłam na słowo ale wiem , że kiedyś sama będę musiała zajrzeć i ocenić , obecnie moje serce mocniej bije w kierunku Krakowa ;)
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak piękne miasto !
Mar "na czarno" to lubię ! Tunika jest rewelacyjna ;)
Buziaki ! <3
Super tak powspominać wakacje <3
OdpowiedzUsuńTak, Warszawa zdecydowanie da się lubić! Wychodzę jednak z założenia, że to nie jest miasto, w którym chciałabym żyć. Mieszkać, w czasie studiów, ok. Ale żyć? Nie, zdecydowanie bardziej wolę moje rodzinne klimaty, spokój, ciszę, zieleń dookoła. To mnie uspokaja. W tym miejscu każdy sie śpieszy, każdy dokądś biegnie. To miasto ciągle jest w ruchu. I te wszystkie wielkie budynki, blokowiska. Nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńAle obchody Powstania to jeden z takich momentów kiedy w Warszawie trzeba być. Chociaż mieszkam jakieś 50 km od stolicy to nigdy nie udało mi się być 1 sierpnia na obchodach rocznicy, ale udało się w tym roku, jako że mieszkam własnie tutaj, w centrum tego wszystkiego. Mi jednak tego jednego dnia, o tej jednej godzinie brakowało syren. Byłam na Powązkach i gdzieś tam, w tle, faktycznie dało się coś usłyszeć, ale to tylko takie słabe sygnały. Chociaż i tak chwytały za serce.
Pozdrawiam:)
somethingdiffernet-imagine.blogspot.com
Ale naprawdę?
UsuńBo wiesz, w Łodzi i w moim Zgierzu nawet, to syreny pierwszego sierpnia są normą.
Może uznali, że skoro w centrum się to obchodzi, to nie ma sensu robić więcej hałasu w mieście, które było nie było w sobotę funkcjonuje swoim normalnym trybem.
Z tego co wyczytałam (a moja natura każe mi śledzić to, co mnie interesuję - z resztą w tym zawodzie, w dziennikarstwie, w przyszłości, może mi się to przydać) podobno były jakieś awarie z tymi syrenami. Że tego jednak wcześniej nie sprawdzili to ja nie dowierzam i coś czuję, że nie tylko taki był problem...
UsuńPozdrawiam :)
http://somethingdiffernet-imagine.blogspot.com/
My też od jakiegoś czasy myślimy o weekendowym wypadzie do stolycy. Byłam kilka razy, ale przelotem i bez ładu i składu.
OdpowiedzUsuńPiękne masz fotki. Nawet te (nie)blogowe. Chciałabym mieć takiej jakości zdjęcia, które u Ciebie są pstrykane od niechcenia.
Dziękuję bardzo, Madziu!
Usuńbyłam w stolicy dwa razy, ale zwiedzanie licznych muzeów i innych tego typu miejsc mnie nie kręci :) muszę koniecznie wybrać się tam kolejny raz i poznać Warszawę z innej strony :) uwielbiam Cię w tym meloniku ! :)
OdpowiedzUsuńNa zwiedzanie muzeów trzeba mieć czas i lubić tematykę danej ekspozycji - zwiedzanie dla samego zaliczenia jakiegoś miejsca też mnie nigdy nie kręciło.
UsuńCo innego, gdybym miała możliwość zwiedzenia Luwru.... no, to już inna para kaloszy ;P
bardzo lubię wyrwać się do Warszawy, chociaż kiedyś robiła na mnie większe wrażenie, jest wiele zaniedbanych miejsc ale ostatnio coś się tam robi :) ale Ty. Mar, masz rzut kamieniem do Warszawy! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
No, przy dobrych wiatrach godzinę jadę ;)
UsuńAle wiesz, jak to jest - im masz bliżej, tym więcej wymówek ;)
Warszawę parę razy zwiedziłam ale w odleglejszych latach, była inna niż teraz u Ciebie widzę, bez wysoki drapaczy, bardzo lubiłam zwiedzać Zamek i starówkę, ciągną mnie od zawsze te klimaty, nie nowoczesne.. pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nawet w czasie tego mojego w niej ostatniego dłuższego pobytu (to był rok 2007) Warszawa nie wyglądała tak europejsko, jak teraz ;)
UsuńPozdrawiam także!
Ja w stolicy byłam ostatni raz w kwietniu, ale na zwiedzanie było zbyt mało czasu. Lubię Warszawę, ale jestem zakochana bardziej w Poznaniu. Może dlatego,że tam jestem częstszym gościem i jeżdżę do rodziny, która zawsze zapewnia wiele atrakcji :)
OdpowiedzUsuńA ja z kolei tak na poważnie, to w Poznaniu byłam raz - więcej byłam też, oczywiście, ale przejazdem, w pociągu siedząc jedynie ;)
UsuńI bardzo chciałabym tam pojechać na dłużej, ale nie ma do kogo i nie ma okazji :(
Jakie piękne zdjęcia, zazdroszczę wypadu do stolicy ;)
OdpowiedzUsuńJa w Warszawie byłam tylko raz, głównym celem był koncert Lany del Rey, ale udało się wówczas zwiedzić też kilka miejsc. Ogólnie klimat miasta mi odpowiadał.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
aaaaale Ci tej Lany zazdroszczę!
UsuńKoncert był bardzo udany, Lana stworzyła świetny klimat. Jak jeszcze będzie w PL to na pewno się wybiorę ponownie.
UsuńTo je stolYca, no Panie nie pogadasz :P
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i stylówka jak zawsze na najwyższym poziomie :)
Może Twoim zdaniem zdjęcia nie są artystyczne, ale ja widzę, że masz porządny sprzęt, byle kompaktem tego nie zrobisz.
OdpowiedzUsuńW Warszawie też zawsze byłam po coś, też zawsze były spotkania, oraz wizyty w Domach Kultury w ramach jednej organizacji, więc moja znajomość stolicy ogranicza się w zasadzie do starego miasta i kilku uliczek różnych osiedli, na których znajdował się dany cel.
Jakiś czas mieszkałam w Zgierzu, ogólnie pochodzę z Łodzi i tam mam rodzinę. W Zgierzu kilka lat pracowałam, także moje powiązania z tym miasteczkiem są dość spore. To już prawie miasto w mieście, zatem pozdrowienia dla sąsiadki ;)
Ze szkolnych wycieczek znam Pałac Kultury, z jedne z wycieczek z rodzicami, Muzeum, które dziwnie mnie zaciekawiło, choć czas militarny, wolałabym, aby mnie nigdy nie dotyczył nawet w ten sposób... Taka teraz dziwna myśl przebiegła przez moje mentum, pewnie dlatego, że to zbyt niepewne czasy...
Jak się teraz patrzy na Warszawę z lotu ptaka, to aż cud, niewiarygodne,że tak wspaniale się podniosło to miasto. Urbanistycznie nowoczesne i robi się naprawdę godne wizytówki naszego kraju. Osobiście mam jeszcze wiele do życzenia takim dużym miastom jak W-wa czy Łódź. Bezpieczeństwo wieczorem na ulicach to czarny temat. Choć architektura rośnie w prawdziwy majestat, popatrz na Łódź dziś - choć może poruszanie się po niej teraz jest skomplikowane, ale zaczyna to wyglądać. Będziemy konkurencyjni dla stolicy?
Jak o tym piszesz, o tej ciszy, o tym, że wszyscy ludzie przystanęli i potem te syreny, ciarki mnie przeszły... To była ważna chwila i co roku będzie ważnym upamiętnieniem bohaterów.
Na kapelusze jestem chora, parę ich mam. Co ciekawsze, latami kiedyś chodziłam tylko w czerni, nadal najlepiej czuję się w tym kolorze.
Tobie w tym zestawieniu jest przepięknie.
Wróble z Łodzi za to wyfrunęły chyba już na dobre.
To nie ja go mam, a Mój Osobisty Fotograf ;P
UsuńFakt, podobno sprzęt bardzo dobry, jednak ja jestem słabo ogarnięta technicznie, więc gdybym sama miała nim foty robić, to zapewne wyprodukowałabym kaszanę ;P
Mówimy o Muzeum Wojska Polskiego?
W nim też byłam, przy okazji tej wycieczki do Muzeum Powstania.
Ale mnie akurat kwestie militarne jakoś w miarę kręcą - córka i wnuczka wojskowego, wiadomo ;)
Myślę, że sporym błędem w myśleniu o Łodzi jest właśnie to pragnienie konkurencyjności - dlaczego mamy z nią konkurować? To dwa zupełnie inne miasta, jedno ma o wiele krótszą historię (no bo Łódź przecież tak naprawdę rozwija się dopiero od 150 lat!), poza tym rodowód obydwu miast jest diametralnie różny. Ciężko oczekiwać, żeby miasto przez większą część swego istnienia robotnicze zmieniło swoją urbanistykę.
Dobrze by było, żeby Łódź podkreślała te elementy, które ją od stolicy odróżniają - choćby ten secesyjny i robotniczy właśnie klimat. Z tym drugim się udało - wszyscy przyjezdni zachwycają się Manufakturą i ceglanymi kamienicami. Te pofabrykanckie (i pofabrykanckie pałace) też już na szczęście udaje się odrestaurowywać.
Myślę, że Łódź już kilka lat temu dałoby się dobrze wypromować - tylko, że akurat promocja ruszyła się tu najpóźniej.
Ja też kiedyś wyłącznie czerń nosiłam ;)
Dziś wybieram ją też nie z tamtego sentymentu, a z poczucia dobrego w niej wyglądania właśnie ;)
I nieprawda!
Może nie w Łodzi - ale w Zgierzu jest ich sporo.
A parę lat temu widywałam ich dużo także w Ozorkowie :)
Twoja broń chodzi za Tobą, a Tyś mu muzą. Ładnie ;)
UsuńTak, dokładnie o tym Muzeum wspomniałam. Mój tata bardzo lubi tę tematykę, toteż różne muzea, skanseny etc. zwiedzaliśmy w całej Polsce.
Łódź się zmienia, rozwija, i ściąga mieszkańców z innych miejsc, ale Warszawa również: do pracy, do nowego życia, mieszkań... Kooperacja aglomeracyjna. Konkurencja, jaką ja zaobserwowałam między ludźmi, dotyczy bardzo dziecinnych spraw. Czasami wydaje mi się, że ludziom się mocno nudzi. A wystarczy po prostu żyć.
A wróbli to ja chyba jeszcze poszukam ;)
Super że znalazłaś te zdjęcia. Fajnie było poczytać i w dodatku pooglądać swoją stolicę. :)
OdpowiedzUsuńhttp://evelinololove.blogspot.com/2015/10/narzutka-floral.html
ale fajnie, że tak odwedziłaś koleżankę :) to miłe :) i pocieszają mnie zdjęcia ptaków, kocham zwierzęta i fajnie jak się pojawiają na zdjęciach :) Pozdrawiam Cię wyglądasz super :)
OdpowiedzUsuńNie zapomnij dodać, że najważniejsze, by pojawiały się na zdjęciach żywe ;P
UsuńDzięki!
Ach pozwiedzałabym z Tobą tę naszą stolicę. Ostatnio dwa lata temu byłam, przy okazji jakiegoś szkolenia i taka sama, samiutka i mimo, że dwie godzinki miałam do pociągu powrotnego to na samotne łażenie odwagi nie miałam. Za to Złote tarasy zaliczałam ostatnimi czasy dość często, a to przy okazji rajdów pieszych z moimi dziećmi, znaczy uczniami miałam napisać. Co roku po Puszczy Kampinowskiej Ogólnopolski Rajd Pieszy "Palmiry się odbywa, matko już chyba 56 raz w tym roku. Niestety uroczystości na cmentarzu w Palmirach o 21 się kończą więc my prościutko na dworzec warszawski zmykamy, a tam to już tylko Złote Tarasy zostają do zwiedzania:)a potem nocny kurs nach hause.
OdpowiedzUsuńKochana, zaraz maila do Ciebie wysmyczę:)
Ej, ale tam od siebie pieszo do tej Puszczy nie szliście ;P?
UsuńBo to jednak trochę kilometrów jest od Was ;P
Czekam na odpowiedź od wczoraj, jakby co :>
Kochana, przepraszam najmocniej za zwłokę, ale kurczaki wieczorami padam ostatnio na twarz, ale już, już wysłałam:)
Usuńhaha od nas nie, ale też z Leszna, tego pod W-wą:)
To teraz ja przepraszam, ale odpiszę dopiero w wolnej chwili, bom zawalona robotą!
UsuńBoże, ja to od przystanku do domu mam problem, by przetuptać... szacun, że nawet z tego drugiego Leszna ;P
oj, jak ja tęsknię za Warszawą :) spędziłam tam 10 pięknych lat :)
OdpowiedzUsuńile bym dała, żeby tam wrócić :(
Jak na polonistę przystało obszerna i wyczerpująca relacja. Piękne zdjęcia, ale to raczej komplement dla Lecha;-)
OdpowiedzUsuńA teraz o Tobie...jesteś jedną z niewielu osób, którym dobrze jest w czerni i w kapeluszu.
Bardzo mi miło, że tak uważasz :) pozdrawiam!
UsuńWobec Warszawy mam mieszane odczucia. Z jednej strony - lubię. Bywałam tam zawsze "po coś", ale to "coś" było w tak różnych częściach miasta, że mogę uznać za zwiedzone. I zawsze bawiłam się świetnie - a pozytywne wspomnienia to podstawa do lubienia jakiegoś miejsca ;) Z drugiej strony przeraża mnie brzydota Warszawy. Poza starówką (wspaniała!) bałagan architektoniczny, który tam widać drażni mnie. Uwielbiam miejską architekturę, uwielbiam miasta uporządkowane. Warszawie tego brakuje.
OdpowiedzUsuńA w temacie Twojej stylizacji - taki codzienny luz u Ciebie lubię najbardziej :) Wspaniała koszula!
Ej, jak w Warszawie widzisz bałagan, to co o Łodzi powiesz ;P?
UsuńBo pamiętam, że bywałaś w niej :)
To właściwie tunika jest ;P
A czasami bywa nawet sukienką ;)
Piękna Warszawa i styliacja również - uwielbiam czerń :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać,ale nigdy nie byłam w Warszawie. :-(
OdpowiedzUsuńZa to Ty Kochana idealnie modowo wpisujesz się w klimat tego miasta.
I oczywiście zdjęcia wyszły przepięknie.
Dziękuję, Dorotko!
Usuńgreat as usual :) have a nice week :)
OdpowiedzUsuńhttp://itsmetijana.blogspot.rs/
Great blog!
OdpowiedzUsuńWould you like to support each other by following each other´s blog? ^_^
Et Omnia Vanitas
Ja tak podobnie jak Ty w Warszawie jestem zawsze po coś. Raz na szkoleniu, a w zasadzie po nim miałam czas wieczorkiem, to trochę połaziliśmy po mieście ale chciałabym za dnia. Namawiam mojego meza na wyjazd z noclegiem :-)
OdpowiedzUsuń"Weź stań tu Martynko, zrobimy zdjęcie i Tobie" heheheehehe :P :P
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, bo mam 27 lat i jeszcze nigdy nie miałam okazji odwiedzić stolicy :O
zdjęcia robią mega wrażenie, choć domyślam się, że na żywo widoki są jeszcze piękniejsze :)
Mar tylko zwiedza, ale i na wycieczce wygląda modnie i stylowo- cała Mar :) :)
Ale po nowym roku będę miała okazję odwiedzić stolicę i ja... będziemy rozwoliż zaproszenia ślubne, więc do Warszawy do rodziny mojego lubego się wybieramy i z zamiarem ich zaproszenia i z zamiarem pozwiedzania :) :)
no bo mój Lechu ze zdecydowanie większą przyjemnością niż mnie, to widoczki foci ;P
UsuńOjjjj skąd ja to znam... jak byliśmy kilka lat temu w Krakowie na majówce- to mój K. tak był zafascynowany widoczkami, że o tym aby i mnie czasem na nich uwiecznić zupełnie zapomniał, przez co trochę się pokłóciliśmy :P hahahaha
UsuńWarszawę odwiedziłam w życiu tylko kilka razy, ale całkiem mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńWarszawę znam niewiele. Byłam tam kilka razy w trakcie studiów, ale były to wycieczki typowo geologiczne, albo wypady nastawione na imprezę lub koncert. Raz zbuntowałam się i poszłam sama do Łazienek i nad Wisłę. Mieliśmy w tym roku pojechać do Warszawy 1 - go sierpnia, niestety akurat w ten weekend teściowa robiła 60 urodziny. Nie wypadało nie być (z resztą fajnie by było podrzucić jej dziewczynki ;)). Może za rok się uda. Chcę koniecznie zobaczyć Muzeum Powstania Warszawskiego.
OdpowiedzUsuńTo jak raz byś nie poszła, to już by nigdy podrzucenie ich w grę nie weszło ;P? Bo by się teściowa obraziła?
UsuńJak to dobrze, że nie planuję dzieci ;P
Muzeum polecam, ja bym się tam z chęcią wybrała jeszcze raz!
Oj tam, nie planujesz ;). Dzieciaki są fajne ....
Usuń....(zwłaszcza jak można je czasem podrzucić dziadkom ;P).
Super wycieczka. Muszę wybrać się na dłuższy czas do Warszawy aby spokojnie wszystko zobaczyć ;)
OdpowiedzUsuńMój blog kasiakoniakowska
Super wycieczka, też chętnie się kiedyś wybiorę do Warszawy :) póki co planuję ale nie wychodzi :P
OdpowiedzUsuńhttp://fashionelja.pl
Nigdy nie byłam w Warszawie :( Muszę w końcu tam pojechać :)
OdpowiedzUsuńsuper post! :)
OdpowiedzUsuńhttp://take-my-style.blogspot.com/
W Warszawie byłam tylko raz na kilka godzin - nic nie zwiedziłam, poza Złotymi Tarasami haha :D Chętnie wybrałabym się tam na kilka dni :)
OdpowiedzUsuńw sumie nie takie nic - ze Złotych Tarasów można przywieźć fajne pamiątki ;P;P;P na pewno cenne ;P
UsuńWspaniałe zdjęcia!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję - w imieniu Fotografa :)
UsuńWarszawka da się lubić ;-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, nawet jeżeli zrobione "przy okazji", przy przypadkowym zwiedzaniu :D W stolicy byłam kilka razy, nawet na generalnym zwiedzaniu, ale nie wiem... nie urzekła mnie, jak np Toruń :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Fotograf na pewno się ucieszy, że jego prace Wam się podobają.
UsuńNawet te przypadkowe :)
Muszę w końcu pojechac do Warszawy, świetny outfit! :D
OdpowiedzUsuńMuszę się znów wybrać do warszawy mimo, że byłam tam kilka razy Syrenki np jeszcze nie widziałam :) Szykuje mi się chyba bardziej turystyczny wyjazd do stolicy :) Zapraszam , melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, a Ty jak zawsze pięknie wyglądasz ;)
OdpowiedzUsuńJakie prześliczne zdjęcia, a piszesz tak "czysto" że czułam się jakbyś mi na ucho opowiadała.. mi nie było dane do stolicy dotrzeć, w mało miejsc było mi dane. Bliższe są mi Niemcy Wiesbaden i okolice niż Polska - niestety. Za to od małego siedzę w Krakowie i 20 km pod. Te zdjecia naprawdę pokazały jak piękne jest to miasto...
OdpowiedzUsuńDziękuję - zawsze się cieszę, kiedy ludziom podoba się mój sposób pisania :)
UsuńKraków też ma swój urok - znam to miasto i choć osobiście za nim nie przepadam, to fakt faktem: jest piękny :)
Przepiękne zdjęcia! A Ty wyglądasz ślicznie! Mnie do Warszawy zawsze coś ciągnie, ale wylądowałam we Wrocławiu. I to na polonistyce! :) Moja przyjaciółka z liceum tam studiuje i tak patrząc na Twoje zdjęcia, myślę, że się do niej wybiorę! :)
OdpowiedzUsuńO, bratnia polonistyczna dusza :) Powodzenia na studiach życzę :)
UsuńWarszawa zdecydowanie da się lubić! :) Super stylizacja i jak zwykle świetne zdjęcia <3 :)
OdpowiedzUsuńPozwiedzałam sobie trochę, bo chociaż w Warszawie byłam w czerwcu, to w większości odwiedziłam całkiem inne miejsca, niż te Twoje. Właśnie za to kocham wielkie miasta, można je odkrywać bez końca. :) Buziak! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! I każdy znajdzie w nich coś dla siebie!
UsuńBeautiful photos and cute hat :)
OdpowiedzUsuńBLOG M&MFASHIONBITES : http://mmfashionbites.blogspot.gr/
Maria V.
bardzo ładne zdjęcia i look :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :)
Usuń