Nie miałam w planach tworzenia żadnego nowego wpisu poświęconego kosmetykom.
Chociaż posty te wychodzą mi dość dobrze (zawsze są rzetelne i - sądząc po ich statystykach - cieszą się dużym Waszym zainteresowaniem), to pisanie ich męczy mnie.
Niesamowicie!
Zawsze chcę opisać kosmetyk tak dokładnie, jak tylko się da.
A to wymaga ode mnie kilku - nierzadko - godzin pracy.
Postanowiłam bliżej przyjrzeć się mojemu zmartwieniu - okazało się, że wysypka pojawia się tylko wtedy, gdy po ogoleniu nóg posmaruję je jakimkolwiek specyfikiem. Bez różnicy było, czy jest to jakiś tańszy, pełen chemii kosmetyk, preparat z samymi substancjami naturalnymi, czy apteczna maść z witaminą A. Dobrze było tylko kiedy używałam olejów - ale moja skóra na ciele jakoś dziwnie znosi oleje, szybko się w nią wchłaniają i po dwóch godzinach wygląda tak samo, jak przed ich użyciem. W krótkim więc czasie dorobiłam się na nogach suchej skorupy.
Takie combo nieszczęść, jak to u mnie.
Przemiłą, młodą dziewczynę, która wysłuchała mojego problemu, obejrzała nogi, dała skierowanie na badania krwi pod kątem alergii, potem dała skierowanie na przeróżne testy skórne, a kiedy w wynikach nie dopatrzyła się niczego, co na alergiczne pochodzenie moich problemów mogłoby wskazywać orzekła, że nie ma pojęcia, dlaczego coś takiego u mnie się pojawia, ale chyba ma pomysł, jak ten problem rozwiązać - stwierdziła, że całkiem niedawno miała pacjentkę z podobnym kłopotem. Początkowo przepisywała jej maści na zapalenie mieszków włosowych. Maści nie działały. Któregoś dnia pacjentka wróciła do niej i powiedziała, że pomogło jej regularne wykonywanie peelingów. Przed goleniem nóg i po nim.
Pani Ewa (którą serdecznie pozdrawiam, bo być może jeszcze na mojego bloga zagląda - kiedyś donosiła mi, że podczytuje) powiedziała mi, że peeling jest do kupienia w Rossmannie, kosztuje 14 złotych, ma dobry skład i naprawdę pomógł na jej przypadłość.
Miał za to wiele fajnych składników:
- Sól morską - wspomagającą odbudowę mineralną komórek skóry, działającą antybakteryjnie i przeciwzapalnie, regenerującą skórę i poprawiającą jej sprężystość
- Chlorek sodu - naturalny preparat ścierający i polerujący (zamiast jakiegoś syntetycznego badziewia, które zwykle czai się we wszystkich tanich peelingach w tych ich "fajnych", pachnących kuleczkach)
- Błoto z Morza Martwego - składnik bogaty w mikroelementy i substancje czynne biologicznie, detoksykujący, odblokowujący pory skóry, tonizujący i przeciwzapalny
- Olej kokosowy - naturalny emolient tworzący na powierzchni skóry warstwę okluzyjną, zapobiegającą nadmiernemu odparowywaniu z niej wody
- Olej z pestek winogron - naturalny renatłuszczacz odbudowujący barierę lipidową skóry
- Wodę morską - kolejny po błocie składnik bardzo bogaty w minerały, przeciwbakteryjny i działający przeciwzapalnie
- Olej arganowy - którego działania nie muszę Wam przybliżać, bo wszyscy mniej więcej wiedzą, że jest świetnym środkiem w walce z wolnymi rodnikami, starzeniem się skóry, oraz brakiem jej odpowiedniego nawilżenia i nawodnienia
- Olejek ze skórek pomarańczy - antycellulitowy, stymulujący krążenie krwi i przeciwbakteryjny
- Kwas benzoesowy - jest co prawda na końcu składu i mamy go w kosmetyku spłukiwanym, a także w takim, do którego sięga się mokrą łapą i który czymś musi być konserwowany, ale z racji tego, że nie mamy podane ile procent jest go w produkcie, to nigdy nie wiadomo, czy producent nie przekroczył dozwolonego w tego typu kosmetykach stężenia
- Alkohol benzylowy - konserwant i składnik perfumujący, potencjalnie alergiczny
- Kompozycja zapachowa - po co, skoro olejki zawarte w peelingu i tak mają swój aromat?
- Eugenol - kolejny trochę konserwant, a trochę poprawiacz zapachu
- Limonen i Linalol - następne bezsensowne moim zdaniem dodatki w preparacie składającym się z dużej ilości olei (czasem odnoszę wrażenie, że producenci dodają tyle perfum do wszystkich kosmetyków na nasze własne życzenie: chcemy dostawać kosmetyki naturalne, zawierające ekstrakty i oleje, ale nie potrafimy pogodzić się z tym, że niektóre rośliny choć dobrze działają na naszą skórę, to nie pachną najpiękniej)
Ogólnie rzecz ujmując - uznałam, że większej krzywdy, niż ta, która mi się dzieje ten preparat wyrządzić mi nie może.
Pojedyncze ogniska tego typu zmian wróciły do mnie jesienią.
I w zeszłym tygodniu - któregoś ranka po porannym posmarowaniu nóg aktualnie używanym przeze mnie do tego celu produktem znowu ją zauważyłam.
Dlatego też jak tylko powtórnie odnotowałam wystąpienie tego paskudztwa, to ponownie szybko pobiegłam do Rossmanna w poszukiwaniu mojego peelingu - bojąc się, że może go już tam nie być.
Ale był. I ciągle w tej samej cenie.
Znowu więc do niego wracam - i znowu musimy się zakolegować, chociaż czasami jak tak zerkam do tego jego opakowania, to naprawdę żałuję, że nie mam takiego szczęścia jak większość kobiet i nie mogę używać ładnych, estetycznych produktów, tylko zawsze jest mi pisane jakieś paskudztwo: albo śmierdzące mydło z Aleppo albo takie coś, o, właśnie takie:
Jak oceniam peeling firmy White Flower's?
Plusy kosmetyku:
- Niska cena i dobry stosunek tejże do ilości preparatu w opakowaniu - peeling kosztuje niecałe 14 złotych, dostajemy go 300 g. Peelingów jest na rynku masa, a większość tych pakowanych w tuby kosztuje około dwudziestu złotych. Jest ich tam średnio 200 g.
- Dobra dostępność - jest do kupienia w każdym (prawie - w paru go nie widziałam) Rossmannie. Rossmann jest dziś obecny nawet w małych miasteczkach, także każda z Was bez problemu może go sobie sprawić.
- Porządne złuszczanie naskórka i możliwość wykonania peelingiem nawet długiego masażu - większość peelingów zawiera różne drobinki i granulki, które po krótkim ledwie kontakcie z wodą szybko się rozpuszczają. Tu rolę tych drobinek przejęły spore, widoczne gołym okiem kryształki soli, które są na wodę bardzo odporne. Kilka razy wcierałam peeling w ciało przez dobrych kilka minut - jeśli kryształki nie odpadły ze skóry, to ciągle na niej były. Te drobinki naprawdę zdzierają skórę i masują ją. Jeśli skóra swędzi, to peeling przynosi ukojenie.
- Łagodzenie stanów zapalnych skóry - od pierwszych aplikacji widziałam, że moja podrażniona skóra wygląda lepiej, szybko zniknęło swędzenie, które wcześniej stale mi towarzyszyło.
- Pozytywny wpływ na stan mieszków włosowych i prawidłowy wzrost włosów na depilowanej/golonej skórze - choć pozbyłam się tego depilatora, który polecił mi jeden z dermatologów, to w paru miejscach na łydkach ciągle widziałam włosy, które nie umiały się przebić przez skórę. Po pewnym czasie używania peelingu włoski się przebiły. Bez problemu
- Fajne nawilżenie skóry, pozwalające nawet na rezygnację z aplikowania na nią balsamu i/lub olejów - po użyciu peeling zostawia na skórze oleistą warstwę, która szybko się w nią wchłania, ta warstwa jest podobna do tej, jaką nanosimy na nogi lub całe ciało w czasie wsmarowywania w nie preparatów nawilżających. Jeśli ktoś nie zmaga się z naprawdę dużym przesuszeniem skóry (na przykład wskutek zażywania retinoidów), to ten peeling zastąpi mu czynność kremowania skóry i zaoszczędzi kilka minut z dnia ;)
Minusy produktu:
- Zapach - preparat pachnie bardzo intensywnie, dla mnie cytrusowo. Nie czuć w nim specyficznego, mdłego zapachu oleju arganowego. Mnie ten zapach się podobał, wiele osób może jednak drażnić.
- Konsystencja mogąca wpływać na niską wydajność preparatu - peeling jest bardzo rzadki. Po dłuższym staniu na półce potrafi się rozwarstwić i wtedy mamy w opakowaniu osobno drobinki soli i błoto, a osobno wodę z olejem. Przed każdym użyciem trzeba go więc dobrze wstrząsnąć. Po zmieszaniu otrzymujemy maź, którą musimy nauczyć się nakładać - w pewnym momencie zorientujemy się, że nie trzeba nałożyć go wiele, żeby wykonać peeling nawet na dużej powierzchni ciała, ale jeśli nie zrobimy tego szybko, to w ciągu trzech lub czterech użyć możemy wykorzystać cały kosmetyk.
- Bardzo ostre drobinki ścierające - nie jest to preparat dla osób z problemem pękających naczynek krwionośnych i tych, których skóra źle reaguje na ostre peelingi mechaniczne. Trzeba wyczuć, jak mocno można masować nim skórę. Na początku zalecam ostrożność w obcowaniu z nim.
- Przemijające uczucie pieczenia przy nakładaniu peelingu na skórę po goleniu albo na skórę z rankami - mamy sól, sól kładziona na ranę będzie piekła. Wspominam o tym, bo można się zdziwić, dla mnie to pieczenie jednak było plusem - miałam wrażenie, że skóra się dezynfekuje i leczy ;P
- Oleista powłoka pokrywająca wannę/brodzik po użyciu produktu - pisząc to czuję się trochę jak autorzy amerykańskich instrukcji obsługi różnych urządzeń, ale różni ludzie mogą tu zaglądać ;) Otóż tak, peeling jest tłusty, zanim postanowimy przemieszczać się w wannie lub kabinie prysznicowej, to warto dobrze je spłukać - inaczej można się poślizgnąć.
- Przekłamanie w nazwie - olej arganowy jest niemal na końcu składu peelingu. Tak samo olejek ze skórek pomarańczy, składnik mający wpływać na rzekome działanie antycellulitowe peelingu. Kosmetyk powinien nazywać się "Naturalny peeling solno-błotny z Morza Martwego z dodatkiem oleju kokosowego". No i kłóciłabym się, czy to naprawdę jest kosmetyk naturalny. Moim zdaniem producent mógłby zrezygnować z przynajmniej dwóch konserwantów. One chyba i tak za mocno produktu nie konserwują, skoro ma tylko trzymiesięczny termin przydatności od otwarcia opakowania.
Jeśli jeszcze nigdy nie używałyście tego peelingu a lubicie dobre zdzieraki, to szczerze polecam Wam ten produkt.
Myślę, że cytrusowy zapach w moim wypadku może być nie do przejścia...
OdpowiedzUsuńWyczerpujący temat post ;D
OdpowiedzUsuńjaa miałam mega problem z wrastaniem włosków przez depilację woskiem. Teraz wróciłam do maszynek, peeleng obowiązkowo, w pewnym momencie nawet mósiałam stosowac lekkie kwasy bo włosy były tak cienkie że nie potrafiły się przebić przez naskórek. Teraz jest już wszystko ok, zdarzają się pojedyncze stany zapalne ;)
Kwasy pomagały i na to moje paskudztwo - cerkoderm dokładnie, czyli mocznik z kwasem glikolowym.
UsuńTe krostki jak się goiły, to były takie suche i szorstkie.
No i Cerkoderm je wygładzał.
Ale nie zapobiegał powstawaniu nowych :(
u mnie też często występuję takie swędzenie nóg, zwłaszcza latem, ale jakoś przyzwyczaiłam się do tych moich krostek po goleniu.. fajnie, że zrobiłaś recenzję tego kosmetyku i napisałaś o swoim problemie, chętnie wypróbuję taką metodę :) spokojnej niedzieli!
OdpowiedzUsuńOoo, to nie jestem jedyna ;D
UsuńKiedy mnie to dopadło rok temu, to komu bym o tym okropieństwie nie mówiła nikt mnie nie rozumiał - czerwone kropki będące śladami po wrastających włoskach każda znała, ale czegoś takiego nie!
No i naprawdę wyglądało na to, że ani mądre znawczynie kosmetyków ani blogerki urodowe też mi nie pomogą ;P
Całe szczęście, że się udało!
Polecam Ci ten peeling - może zadziała u Ciebie tak dobrze jak u mnie!
Wzajemnie :)!
Też nie lubię takich mocnych cytrusowych zapachów ale produkt ciekawy.
OdpowiedzUsuńinteresting review
OdpowiedzUsuńWprost uwielbiam czytać Twoje posty! Obojętnie na jaki temat piszesz... ;)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńJak czytałam to aż mnie swędziały nogi :) Lubię cytrusowe kosmetyki i chętnie poznam się z tym peelingiem. Choć w szafce stoi już niezła kolekcja do użycia :)
OdpowiedzUsuńHehe, długo miałam opory przed tym, czy pisać o tych nieszczęsnych nogach, ale doszłam do wniosku, że skoro dziewczyny piszą o trądziku, to chyba wzmianki o wysypce na odnóżach też nikogo nie obrzydzą, a mogą pomóc trafić na ten wpis innym dziewczynom, które będą szukały w sieci informacji o jakimś kosmetyku łagodzącym ich dolegliwości :)
UsuńOj, ja też miewam okresowo kłopoty z nadmiarem kosmetyków do zużycia ;P
U mnie problem podrażnień po goleniu to temat nie od dziś, więc tego cudaczka chętnie przetestuję, może i mnie pomoże :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam, tylko wypróbuj go tak, jak pisałam - zanim weźmiesz się za golenie nóg i po nim!
UsuńNa pewno nie zaszkodzi, a być może pomoże Ci tak, jak pomógł mnie :)!
Ja ogólnie lubię zapachy cytrusów :)
OdpowiedzUsuń---------------------------
http://fashionelja.pl
Ja nie mogę, Ty to masz "przygody". Jak to dobrze, że ja nie muszę golić nóg.
OdpowiedzUsuńAle post bardzo intensywny, wyczerpujący. Myślę, że niejedna czytelniczka może skorzystać. Napracowałaś się:)
Ale jak to?
UsuńW ogóle nie musisz golić nóg?
Zdradź, co zrobić, żebym też nie musiała ;P
Mam ochote sie zluszczyc ;)!!! Przy najblizszej wizycie w Rossmannie bede go szukac :)!!!
OdpowiedzUsuńPolecam, bo warto, a naprawdę śmieszne pieniądze kosztuje!
UsuńMar, chętnie się za tym rozejrzę, lubię peelingi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńten peeling wygląda super ! Chętnie bym go przetestowała !
OdpowiedzUsuńAle miałam lekturę na dzisiejszy wieczór! Dobrze, że zrobiłam sobie zieloną herbatę ;) Chociaż nie powiem - bardzo przyjemnie się czytało ;)
OdpowiedzUsuńSama mam ten problem i to właśnie od tego lata - czerwone krostki, jakby uczulenie, więc obstawiam, że to to samo co i Tobie dolega. Tylko ja zauważyłam, że jest tak, kiedy ogolę nogi rano i dostanie się na nie jakiś suchy piach ( szczególnie nisko, kiedy idę chodnikiem, albo przed domem - pełno suchego piachu latem, mieszkam na wsi ;/), ogólnie chyba chodzi o jakieś delikatne zanieczyszczenie ;/ Więc zaczęłam golić je właśnie wieczorem. Przez pewien czas było dobrze a po jakimś czasie i wieczorem miałam taki problem ;/ Aż do czasu, kiedy zaczęłam robić sobie w domu peelingi kawowe (całego ciała). Lato, żeby mieć ładną opaleniznę wyczytałam, aby systematycznie złuszczać naskórek. Tak też robiłam. O dziwo stan moich nóg poprawił się bardzo! I obstawiam, ze to właśnie od tego. Tylko ja taki peeling robię raz - przed goleniem nóg. Po goleniu tylko balsam z Rossmanowskiej marki Isana, taki do nóg, po goleniu. I jest (tfu!, aby nie zapeszyć) świetnie! ;)
Rób częściej takie posty kosmetyczne, bo ciekawe produkty pokazujesz, a nie takie typowe i oczywiste, więc dla mnie super! ;)
Mimo, że mam swój ulubiony, domowy - samemu robiony kawowy peeling, tego kupnego chętnie spróbuję ;) Chociaż ten mój wyjdzie znacznie taniej cenowo ;) Raz spróbować tego kupnego nie zaszkodzi ;)
Pozdrawiam! ;)
One nie były czerwone!
UsuńTo była taka wysypka w kolorze skóry, jak pokrzywka albo uczulenie po czymś właśnie.
Dopiero po rozdrapaniu robiły się czerwone i się zlewały w takie placki, które nazywałam parchem ;P
Przyznam szczerze, że choć wiem, że peelingi domowej roboty wyszłyby mnie taniej, to jestem chyba za dużym leniem, żeby je robić ;P W sensie - ukręcić ten peeling w ogóle ;P
Twoje recenzje kosmetyczne są faktycznie zawsze bardzo rzetelne i fajnie się je czyta:)
OdpowiedzUsuńPeelingi bardzo lubię i często stosuję (głównie savon noir), ale niestety mam problem z pękającymi naczyńkami (i chyba nawet z żylakami:/) więc pewnie to nie dla mnie produkt, ale skład ma fajny i jak widać działanie też:)
Takie poszerzone, widoczne żyły?
UsuńTo nie muszą być żylaki.
Ja mam taką pod jednym kolanem, wyszła mi od stosowania tabletek antykoncepcyjnych.
Robiłam przeróżne USG i dopplery, okazało się, że to nie jest groźne.
Ostry peeling przy pękających naczynkach polecany nie jest, ale jakiś porządny, łagodny peeling jak najbardziej przy żylnych sprawach zalecają - w końcu poprawia to ukrwienie kończyny :)
no, chyba że ma się zakrzepicę, wtedy nóg masować nie wolno!
Swoją drogą - peelingów savon noir nigdy nie robiłam!
KupiE! dobre to a ja mam często podraźnione nogi po goleniu. DOktor Marczaku znów zaradził na zło :)
OdpowiedzUsuńCzasami udaje mi się być przydatną ^^
Usuńno ja niestety mam wrazliwą skórę i taki drapak mógłby mi zrobić krzywdę :( ale opis brzmi fajnie tym bardziej, że tez po goleniu nóg mam podrażnioną skórę :(((
OdpowiedzUsuńNie znam:(
OdpowiedzUsuńNie golić nóg - tjaaaa.... ciekawa porada...
OdpowiedzUsuńW sumie ten problem podrażnień ciągle mi nie doskwiera, to chyba dobrze.
No kurczę blade, napłodziłaś danych w tym poście. Gratulacje dla wytrwałości i rzetelności w pisaniu!
kiedys miałam dokładnie takie same problemy przez kilka lat, aż zaczęłam własnie robic peelingi i nawilżenia + rzadziej goliłam nogi. problem sam znikł. teraz może mam podrażnioną skórę jeżeli golę częściej niż co 3-4 dni, ale nie do tego stopnia co kiedys...
OdpowiedzUsuńdaydreamjuice.blogspot.com
Chciałabym móc golić nogi co 3-4 dni :( Ja jak nie ogolę ich następnego dnia to już mam na nich coś takiego, co nazywam "kłujkami" - denerwuje mnie to i nie umiem z czymś takim chodzić ;P
UsuńAle w czasie, gdy tamto dziadostwo mnie dopadło, to nawet tydzień byłam w stanie się przemóc ;P
Ale historia! :) Ja mam nogi koszmarne - wyglądaja jak po wojnie - sucha skorupa, wrastajace włoski, zadrapania, podrażnienia - dramat. Peelinguję się, ale problem jest nadal/ Może to cudo by mnie uratowało przed latem? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Poszukam go :D Kochana Mar, wystraszyłam się bo ja ciągle tak robie że gole nogi pianką lub na sucho, potem wklepuję jakikolwiek balsam nawilżający lub krem nivea... ale bywa że gole nogi w pośpiechu i nie wklepuje w nie potem nic...
OdpowiedzUsuńJak nic Ci nie dolega, to nie musisz się przejmować ;P
UsuńNie dziwię się, że piszesz te posty kilka godzin, to chyba najdłuższy wpis jaki kiedykolwiek widziałam. :D Ale przynajmniej po jego przeczytaniu człowiek już wie wszystko. ;p Swoją drogą, ciekawe to cudeńko, chętnie wypróbuję. :)
OdpowiedzUsuńNie no, bez przesady - miewałam dłuższe posty ;P
UsuńMy osobiście bardzo lubimy zapachy cytrusów! :)
OdpowiedzUsuńświetnie napisane! teraz mam ochotę iść, kupić i wypróbować :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że się z nim zaprzyjaźnię :)
OdpowiedzUsuńLubię te Twoje recenzje kosmetyczne, zawsze rzetelne i do cna wyczerpujące! Widziałam ostatnio ten peeling, gdy pracowałam na Kneippie. Zapach pewnie by mi nie przeszkadzał, bo lubię takie dziwne mieszanki owocowe (Pina Colada od Perfecty idealna!), bardziej konsystencja i ta ostrość drobinek, po której skórę miałabym zdartą do krwi :( Sporo naturalnych składników, to też się chwali :)
OdpowiedzUsuńCo to Kneipp ;P?
UsuńKonsystencję można przeżyć, tylko trzeba pamiętać o wstrząśnięciu :D
Ale problemy mam z dodaniem tu u Ciebie dzisiaj komentarza, wciąż wyświetla mi się błąd! Cudowny kosmetyk! Najważniejsze, że problem szybko po nim zniknął :) Zapamiętam sobie jego nazwę, może przydać się latem przy bardzo częstym goleniu nóg i ewentualnych podrażnieniach :)
OdpowiedzUsuńA ja mam je dzisiaj przy komentowaniu u innych - blogger wariuje chyba ;P
UsuńProszę bardzo, mam nadzieję, że nie będzie potrzebny - w sensie, że dla samej przyjemności stosowania będzie używany, a nie z przykrej konieczności!
Przeczytałam od deski do deski, faktycznie wyczerpująco recenzujesz kosmetyki i na pewno zajęło Ci to mnóstwo Czasu! Przygodę z nogami miałaś przykrą, ale dobrze, że peeling pomaga, na pewno nie tylko Tobie się przyda. Na ten zdzierak od dawna mam ochotę i teraz jestem pewna, że jak spotkam go w promocji na pewno nabędę i sama sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńNawet bez promocji jest wart swojej ceny, bo w przeciwieństwie do wielu peelingów naprawdę peelinguje skórę, a nie tylko udaje, że to robi :)!
UsuńSerio, serio!
No, tym razem uwinęłam się w półtorej godziny - dzięki :D
rzeczywiście cena super, a jak peeling dodatkowo peelinguje to podwójnie super ;D nabędę go z pewnością, lubię takie "rzetelne" peelingi :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że chyba pierwszy raz się spotykam z tak "dobrą" z naciskiem na dobrą recenzją kosmetyku na blogu. Tak trzymaj ! :)
OdpowiedzUsuńWygląda on zachęcająco :)
zapraszam na : twoimioczami.blogspot.com :)
Dzięki :)
UsuńPozdrawiam!
Lubię takie szczere recenzje. I jeszcze w ten sposób napisane hihi. Ja jak zwykle patrzę tylko kto jak pisze, a nie co haha.
OdpowiedzUsuńMnie się też zdarza skupiać na formie, a nie na treści ;P
UsuńTaki fetysz z lat studiów polonistycznych jeszcze ;P
Lubie peelingi, dobrze ze znalazlas coś co Ci pomaga! :)
OdpowiedzUsuńsensiblees.blogspot.com
Widziałam go nie raz, ale tak jakoś nie zachęca, że zawsze odkładałam, a może właśnie to jest lek na moją przesuszoną, swędzącą skórę nóg :) Dobrze Mar, że testujesz takie paskudztwa, to człowiek wie, że jak Mar od tego nie padł, to nikt nie padnie :D
OdpowiedzUsuńChociaż, z drugiej strony... złego diabli nie biorą :D
Ej no, jakie "nie padł" - ja wiem, że mam męskie rysy pyska, ale zaręczam: rodzaj żeński ;P;P;P
UsuńTen peeling tylko paskudnie wygląda, pachnie naprawdę zacnie i działa także bez zarzutów :D
I prawda to - z tym złym ;P
Usuńprzeczytałam od dechy do dechy i na pewno go kupię jak tylko będę w Rossmannie - jeśli będzie! Również miewałam problemy po goleniu - co najgorsze latem, bo teraz zupełnie przeszły. Koniecznie muszę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńkoleżanka polecała mi także peeling cukrowy, choć podejrzewam, że skład ma bardziej sztuczny ( również dostępny jest w Rosmannie:)
UsuńDziękuję Ci za recenzje, które są totalnie Twoje i mówią całkowitą prawdę! Dobrze, że w blogosferze są jeszcze ludzie, którzy starają się dać coś od siebie i nawet w tej modowo-urodowej tematyce dobrze robią swoją pracę. Wreszcie coś, co jest tylko słowami producenta:)
OdpowiedzUsuńSzukam dobrego pilingu, ale czy wybrałabym ten? Dla mnie zapach jest bardzo ważny, więc chyba odpada :(
Wyczerpałaś temat do cna:) chyba powinnaś pisać wiecej postów kosmetycznych:)
OdpowiedzUsuńZ pewnością sobie go kupię... Też mam problemy ze swędzącą skórą... Już myślałam, że złapałam jakiegoś pasożyta czy coś :D Nogi swędziały mnie bezlitośnie... Ale dermatolog powiedziała, że sobie głupoty wymyślam...
OdpowiedzUsuńSpróbuje go... może w tym tkwi problem... Lub sucha skóra... Co jak co i tak go kupię... Drogi nie jest :)
Mar a próbowałaś serię Oriflame Eco Beauty krem na dzien, na noc i płyn micelarny? Działają cuda, polecam! :)
OdpowiedzUsuńNie, mam naprawdę spore problemy z trądzikiem, na noc używam wyłącznie Benzacne + Acne Derm, na dzień mój dawno temu wypróbowany krem z filtrem.
UsuńPłynów micelarnych nie używam, wyłącznie kwaśny tonik.
Ale dzięki za cynk, nie wiedziałam, że Oriflame wypuściło taką linię :)
Dawno już temu przestałam być ich konsultantką ;P
Dzięki Mar za ten wpis ja też dostaję uporczywego swędzenia na skórze nóg i drapię się do czerwoności czasami - peeling to jest dobra myśl. Ja robię mój z kawy mielonej z odrobiną cynamonu, zalewam dość ciepłą wodą i smaruję dobre 10 minut. Rewelacja, a skóra gładka, miękka i jędrna za niewielką cenę. pzdr
OdpowiedzUsuńja Cie podziwiam za te rzetelne recenzje... naprawde. ne wiem czy zas powinnam sie skusisc... kupilam ten malinowy peeling co ostatnio polecalas i mnie tak wypryszczylo ze hej! Hehehe
OdpowiedzUsuńNo i dotarłam do Twojego wpisu, choć przyznaję bez bicia, że wiedziałam o nim już wcześniej, ale postanowiłam, że poczytam na spokojnie, bo pracy przez ostatnie dni miałam tyle, że...szkoda gadać. No więc teraz poczytałam sobie z przyjemnością, tak jak artykuł w czasopiśmie. Po pierwsze Twój post przypomniał mi o zakupie wapna, bo zawsze mam na wszelki wypadek, a tu mi się skończyło. Po drugie bardzo ciekawy peeling, ja mam problemy po goleniu raz na 2-3 miesiące ale wtedy faktycznie podrażnienie mocno mnie denerwuje, aż takich objawów jak Ty nigdy nie miałam, ale z pewnością przyda się awaryjnie w takich sytuacjach. No i jako peeling też się przyda, bo nie czarujmy się, choć nie narzekam - to dodatkowa jędrność i sprężystość jest równie mile widziana:). Wesołych i przede wszystkim zdrowych Świąt Ci życzę.
OdpowiedzUsuńMiałam problem z wrastaniem po pierwszym depilatorze a były to lata 80-te, od tej pory golę nogi i nie mam problemu, chyba już mocno przyzwyczajoną mam skórę. Dobrze jednak wiedzieć więcej o tym ciekawym kosmetyku. Pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńBaaardzo lubię ten peeling.
OdpowiedzUsuń